CIAŁO: CZ. I

Gdybym traktowała mojego męża, tak jak traktuję swoje ciało, już dawno by mnie zostawił. Krytyka, nieustanna obserwacja, codzienna, wnikliwa ocena niedoskonałości, niekończące się szlify i ulepszenia; że nie wspomnę permanentnej walki o władzę, wzajemnych pretensji i kompletnego braku chęci do zawarcia jakiegokolwiek kompromisu. No bo daję ci przecież sałatkę, a ty co? Znów żeś zgłodniało? Znów czegoś ode mnie chcesz? A chlorella, młody jęczmień, napar ze skrzypu, pokrzywy, prywatny trener, spirulina? A czerwone…