biblioteka i amarone…

udało mi się ogarnąć balkon po zimie (hurra!) i pokój, w którym od paru dni walczyłam z biblioteką. niesamowite uczucie, kiedy się człowiek wreszcie decyduje na wyrzucenie 1/3 swoich książek z całkiem innego etapu życia, które do niego już nie przynależy. uczucie, związane z uwolnieniem się od nigdy nie dokończonego doktoratu, który – spakowany w odpowiednie teczki i rządki tematycznie i elegancko posegregowanych książek – gryzł sumienie swoim „tak niewiele brakuje”. zapewne kwestia…