Z życia skromnej, winnej ogrodniczki. Zdecydowanie z przymrużeniem oka
Pani Helena ostatkiem sił doczłapała na czwarte piętro swojej kamienicy. Dwadzieścia kilo jabłek, tyleż samo bananów i marchewki, dziesieć bochenków ulubionego przez Potomstwo chleba złocistego i dwa prosięta na niedzielny obiad zrobiły swoje. Pani Helena rozważa zakup zamrażarki sklepowej. W kuchni się zmieści. W końcu, w latach osiemdziesiątych ubiegłego stulecia takowa stała. Pełna przemycanych przez świętej pamięci Tatusia Pani Heleny, nielegalnych chrumek od zaprzyjaźnionego gospodarza…