Doświadczenia uczy, że najlepsze są wyjazdy niezaplanowane, gdy usłyszałam propozycję „jedziemy Egeru, będą degustacje i gorące źródła” to nie mogłam odmówić.
Odległość ok. 300 km jakie dzieli Kraków od Egeru nie jest przeszkodą, na miejscu byliśmy już w okolicach południa. Zdecydowaliśmy się na nowo oddanym pensjonat w Egerszalok, właściciele czyli Katarzyna i Atilla Petreny są małżeństwem polsko-węgierskim, oboje mówią po polsku, co jest dużym ułatwieniem na Węgrzech. Pensjonat o wysokim standardzie, położony jest tylko 5 km od centrum Egeru, tuż obok winiarni St. Andrea i blisko kąpielisk termalnych.
Plan degustacyjny był bardzo zapełniony jak na niecałe 3 dni pobytu. Już pierwszego popołudnia odwiedziliśmy winiarnię naszego gospodarza. Atilla Petreny produkuje wina od niespełna 10 lat, ma bardzo inżynierskie podejście, lubi eksperymentować. Jest osobą bardzo otwartą, wyczerpująco odpowiadał na wszystkie pytania. Podczas degustacji mieliśmy okazję spróbować całą gamę jego win, także próby beczkowe win jeszcze dojrzewających. Wina Petrenego są przystępne w odbiorze, w pensjonacie cieszą się dużą popularnością. Udane popołudnie zwieńczyliśmy niemniej udaną wieczorną wizytą w basenach termalnych. Wybraliśmy skromniejszy, mniej komercyjny ośrodek odwiedzany głównie przez „lokalsów”. Baseny czynne są do późnej nocy, panuje tu luźna, piknikowa atmosfera, można przynieść własne jedzeni i napoje. Kapitalne miejsce by wygrzać się i zregenerować siły po podróży, z kieliszkiem wina w ręce i pod gwiazdami nad głową.
Drugi dzień rozpoczęliśmy degustacją u Bolykiego, winiarnia położona jest w starym kamieniołomie i urzeka od pierwszego spojrzenia. Do tego świetne, dobrze zrobione wina, o zachęcającym do zakupów stosunku ceny do jakości.
Kolejne spotkanie, czyli St. Andrea. Byłam tu kilka lat temu. W tym okresie St. Andrea umocniła swoją pozycję w ścisłej egerskiej czołówce. Wina niezmiennie są świetne jakościowo, lecz ceny poszybowały mocno w górę. Sama winiarnia wyróżnia się dobrą architekturą, wysokim poziomem estetycznym cechują się również etykiety.
Wizyta w winiarni Tibora Gala niestety rozczarowała. Prowadzona przez syna tragicznie zmarłego legendarnego winiarza okazała się miejscem bez wyrazu, same wina nie zrobiły na nas specjalnego wrażenia, warty polecenia jest słodki sauvignon blanc tramini.
Trzeci, ostatni dzień poświęciliśmy na zwiedzanie Egeru. Miasto z barokowym centrum ma wiele atrakcji, żeby wymienić tylko: Liceum Karola Eszterhazyego z ciekawą biblioteką, muzeum astronomicznym i camera obscura, barokowy kościół minorytów, zdobioną freskami neoklasycystyczną bazylikę, cerkiew z fantastycznym ikonostasem, minaret albo muzeum marcepanu.
Eger jest jednym z najchętniej odwiedzanych miast na Węgrzech, nie warto ograniczać wyjazdu do kąpielisk termalnych i skomercjalizowanych piwnic winiarskich w Szépasszony-völgy (Dolinie Pięknej Pani) skoro jest tyle świetnych miejsc do odkrycia.
Był to wyjazd na koszt własny
Tekst i zdjęcia: Monika Łazęcka