Oto rzuciłyśmy rękawicą w twarz odwiecznemu romansowi wina z jedzeniem, i postanowiłyśmy znaleźć wino uniwersalne, ale nie że do wołowiny i ryby, odpuściłyśmy też sobie winiarską oczywistość (Szampana), na rzecz ciekawostek w sferze winiarskiej jak i gastronomicznej. Poddałyśmy wyzwaniu 8 win, jednak prawdziwym czarnym koniem tej degustacji okazało się nie wino, a konserwa Turystyczna, która, proszę państwa, ze swoją słonością i nienachalnymi walorami smakowymi pójdzie chyba z każdą bielą i różem.
Rysą na tym diamencie okazały się taniczne czerwienie. Za to róż właśnie wypadł mocno uniwersalnie. Z bordoskim blendem (50 Merlot/50 CS) rosé z Austrii paprykarz Szczeciński smakował niemal wykwintnie. Wygrał chyba jednak, co ciekawe, naturalny słowacki Welschriesling, 9 miesięcy na osadzie, zabutelkowany z osadem. Sprostał nawet marynowanym pieczarkom i kiszonym ogórkom, zwłaszcza kiszonym ogórkom.
Do kaszanki z jabłkiem i cebulką jednak zdecydowanie czerwienie, z których najciekawszą dziś było świetne Gaillac (Duras + Braucol + Syrah). No i Sherry fino, jak to fino, udźwignęło niemal wszystko. Niezbędna okazała się podstawowa wiedza enologiczna i knajackie wyczucie frazy.
tekst: Patrycja Kal
zdjęcia: Patrycja Kal, Patrycja Krauze