Abruzja to region położony w środkowych Włoszech, nad Morzem Adriatyckim. Większą część jego powierzchni zajmuje łańcuch górski Apeninów Środkowych. Abruzja dumnie nosi tytuł najbardziej zielonego regionu Europy – znajdują się tu trzy parki narodowe i 38 rezerwatów przyrody, które pokrywają jedną trzecią jego powierzchni. Dzięki nim dom znajduje tu również wiele gatunków roślin i zwierząt zagrożonych wyginięciem. To, co czyni Abruzję tak wyjątkową jest jej położenie, między morzem a górami. Piękne, śródziemnomorskie wybrzeże, turystyczne nadmorskie miasteczka, szerokie piaszczyste plaże, z drugiej strony ośnieżone szczyty Apeninów, wraz z górującym Monte Amaro o wysokości prawie 3000m n.p.m. Tak wyjątkowe warunki geograficzne, wpływają również na dualność klimatu regionu. Część nadmorska charakteryzuje się typowym klimatem śródziemnomorskim, z gorącym latem i łagodnymi zimami, tereny śródlądowe znajdują się pod wpływem masywu górskiego, z chłodniejszymi temperaturami i obfitszymi opadami deszczu.
Jednak oprócz atrakcyjności przyrodniczej i turystycznej Abruzja słynie z produkcji win. Winnice położone są na łagodnych stokach zwróconych ku morzu, na wzgórzach z południowo-wschodnim nachyleniem, gdzie od wschodu chłodzi je morska bryza, od zachodu zaś Apeniny chronią przed deszczem. Większość kojarzy Abruzję z Montepulciano d’Abruzzo oraz Trebbiano d’Abruzzo. Pod koniec marca tego roku Polka, mieszkająca od ponad dwudziestu lat we Włoszech postanowiła pokazać Polakom piękno Abruzji oraz mnogość jej win, natomiast Włochom bogactwo polskiej kuchni. Joanna Miro zorganizowała wydarzenie pt. „Sonorità di Sapore” czyli „Dźwięki smaku”. Tytuł nie bez znaczenia, gdyż wydarzenie miało na celu pokazać, że zarówno muzykę, wino jak i potrawy można traktować jak dzieła sztuki. Jak można połączyć wrażenia smakowe, węchowe ze słuchowymi, by przekonać się, jak wzajemnie się uzupełniają, czy wręcz potęgują.
Zaproszonym muzykiem był Piotr Wyleżoł – pianista, wybitny artysta jazzowy, który zaprezentował utwory z najnowszej płyty „Improludes”. Ekspertem winiarskim była zaproszona sommelierka Monika Bielka-Vescovi – dyrektor Szkoły Sommelierów, prezes Stowarzyszenia Kobiety i Wino, która omawiała połączenia win z potrawami podczas uroczystej kolacji. Wydarzeniu patronował Instytut Polski w Rzymie, którego prezentował jego dyrektor Paweł Stasikowski. Degustacja odbyła się w klimatycznych wnętrzach Castello Marcantonio w Cepagatti, zamku którego ściany pamiętają jeszcze czasy Cesarstwa Rzymskiego.
Zostały zaprezentowane wina z Colle del Sole, Marchesi de Cordano oraz Citra. Szefowa kuchni przygotowała włoskie wariacje na temat polskiej kuchni. Na przystawkę podano danie wzorowane na polskich gołąbkach z farszem, w którym obok ryżu były orzeski pini w towarzystwie musującego wina Pecorino. Następnie zaserwowano tatara z cefala w sosie pomidorowo-ogórkowym, z wyjątkowym winem z autochtonicznego szczepu Bombino z Cantina del Sole. Wino uderzało aromatami kwiatowo-owocowymi. Z łatwością znaleźć można było nuty jabłka, cytrusów, rumianku, akacji. Wyczuwalny posmak mineralny, stosunkowo wysoka kwasowość świetnie komponowały się ze słoną rybą i kwaśnym sosem pomidorowym. Kolejnym daniem rybnym był pstrąg w panierce migdałowej podany z winem Brilla z również lokalnego szczepu Cococciola od Marchesi de Cordano. Cococciola może trochę przypominać Sauvignon Blanc swoimi trawiastymi, ziołowymi aromatami oraz wysoką kwasowością, dzięki której świetnie komponowała się z również stosunkowo słoną rybą. Następna potrawa wywołała wiele wspomnień kulinarnych z młodości wśród polskiej części gości. Zaserwowano bowiem zupę z orkiszu z lokalnymi grzybami, która bardzo przypominała nasz krupnik. Winem towarzyszącym było różowe Cerasuolo d’Abruzzo. W końcu podano to, co Włosi potrafią przygotować najlepiej, czyli pastę. Rustichella d’Abruzzo to lokalny producent wytwarzający makaron najwyższej jakości z pszenicy durum, metodą tradycyjną, używając jedynie naturalnych składników. Podano penne z sosem z jelenia z Montepulciano d’Abruzzo Marragone od Colle del Sole. Wino skoncentrowane, o wysokim ciężarze z nutami owoców leśnych, aromatami dębu, wanilii, przypraw, o długim finiszu, świetnie komponowało się z mięsem z jelenia. To samo wino towarzyszyło kolejnej potrawie – golonce marynowanej właśnie w tym winie. Nie mogło zabraknąć też kaczki. Zaserwowano ją w sosie wiśniowym, wraz z Niro Montepulciano d’Abruzzo, producenta Citra. Intensywne aromaty owoców leśnych, szczególnie zaś wiśni dobrze uzupełniły danie. Na deser podano wariację szarlotki wraz z Vino Cotto z 2005 roku. Jest to regionalny rodzaj wina deserowego z Abruzzo. Otrzymuje się je poprzez ogrzewanie moszczu, w celu odparowania wody i koncentracji cukrów. Etap ten trwa do redukcji objętości do ok. połowy. Dopiero po tym procesie moszcz jest chłodzony i przechodzi fermentację alkoholową.
Po kolacji, której towarzyszyły żywe dyskusje na tematy winno-kulinarne, odbył się koncert Piotra Wyleżoła, który pobudził dodatkowo zmysł słuchu, wyobraźnię i wrażliwość muzyczną. Nie jest to pierwsze próba połączenia wina i muzyki w Abruzzo. Franco D’Eusanio, właściciel winnicy Chiusa Grande, produkującej wina ekologiczne wyznaje zasadę, że jazz i wino należy „konsumować” wspólnie. Sam siebie nazywa „winozofem”, marzycielem, szaleńcem, który szuka alternatywnych ścieżek dla normalności bez zdradzania praw natury. Stąd produkcja win ekologicznych, z obniżoną zawartością siarki, bez chemicznych dodatków. Jak twierdzi właściciel – wina się nie produkuje, wino się tworzy w zgodzie z naturą i on w swoich winach pozwala przemówić naturze, co jest podstawą pojęcia Vinosophia, którego jest twórcą. Jako wielki miłośnik jazzu zaprosił do współpracy znanych włoskich kompozytorów i dla każdej etykiety z jego piwnicy powstał utwór, dedykowany właśnie danemu winu. Wino jest tu inspiracją, muzą i idealnym połączeniem z utworem muzycznym. Wina Chiusa Grande są delikatne, łagodne, świeże i owocowe. Zgodnie z wolą producenta są to wina odpowiednie dla wszystkich, dla koneserów, jak i dla zwykłych ludzi chcących cieszyć się winem do posiłku. W portfolio znajdują się wina ze szczepów lokalnych jak Pecorino, Trebbiano, Montepulciano, jak i międzynarodowych Cabernet Sauvignon, Chardonnay i Sauvignon Blanc.
Producentem, który prezentował swoje wina podczas degustacji i przykuł najwięcej uwagi jest z pewnością Colle del Sole, której właścicielką jest Cinzia Santoferrara. Colle del Sole to rodzinna firma, od pokoleń zajmująca się produkcją wina. Jej siedziba znajduje się w Francavilla al Mare, a winnice o powierzchni 22 hektarów położone są na stokach o południowej ekspozycji w prowincji Chieti. Krzaki winorośli mają od kilku do czterdziestu lat. Właścicielom bardzo zależy, aby ich wina oddawały charakter ziemi oraz ludzi z Abruzji – jak mówi ludowe powiedzenie „forte e gentile” czyli silny i uprzejmy zarazem – takcy jak ich wina: z charakterem, zapadające w pamięć, przy tym delikatne, aromatyczne i zrównoważone. W Colle del Sole obecne są cztery etykiety: Marragone DOC wspomniane wcześniej podczas degustacji, Torre Fabiani DOC, wina IGT wśród których warto wymienić lokalne Pecorino oraz Bombino, które hoduje jedynie garstka ludzi w całej Abruzji oraz Donna Antalya IGT. Co jednak najbardziej urzeka to gościnność i otwartość właścicieli. Stworzyli oni wyjątkowe, ciepłe miejsce, do którego chce się wracać. Widać w nich miłość do ziemi, do regionu, kuchni i przede wszystkim wina. Z ogromnym zainteresowaniem i niecierpliwością oczekiwali wszelkich uwag i ocen ich produktów, cierpliwie odpowiadali na wszystkie zadawane pytania. Każdego gościa traktują jak członka rodziny, przyjmują w domu i jak na włoską rodzinę przystało, nie pozwalają wyjść głodnym.
Dwa dni to zdecydowanie za mało na odkrycie wszystkich uroków Abruzji, jednak już po tak krótkim czasie pozostaje wspomnienie niezapomnianych widoków i pejzaży winnic u stóp Apeninów, wspomnienie win, które oddają charakter ziemi i jej mieszkańców, potraw ukazujących obfitość lokalnych produktów, no i przede wszystkim ludzi tworzących abruzyjskie wina i atmosferę tego regionu. Mieszkańcy Abruzji są niezwykle gościnni, ciepli, serdeczni i to przede wszystkim dla nich warto tam wracać.
Podróżowałyśmy na zaproszenie Stowarzyszenia Sommelierów Polskich.