„Vinitaly 2016 – Francja i Włochy połączone w doskonałości”

Rok rocznie Francja oraz Włochy rywalizują o tytuł największego producenta win na świecie. Zarówno Francuzi jak i Włosi uważają ich wina za najlepsze i za nic nie chcą oddać pierwszeństwa jedni drugim. Vinitaly postanowiło pogodzić zwaśnione kraje i zorganizował niecodzienną degustację, która miała na celu zaprezentować topowe wina z obu krajów i pokazać jak ich doskonałość może pogodzić konkurentów.

Przewodnikiem po mistrzowskich winach był Raoul Salama – profesor enologii w Paryżu i Bordeaux oraz dziennikarz La Revue du Vin de France.

W pierwszej rundzie zmierzyły się wina musujące. Stronę włoską reprezentował Giulio Ferrari Riserva del Fondatore 2004 Trento DOC. Giulio Ferrari, czyli pierwszy producent win musujących w Trento otrzymywanych metodą klasyczną (1902 r.) i jedyny aż do lat 60- tych XX wieku. Pionier, ikona, producent jednych z najlepszych win musujących we Włoszech. Wino o niezwykle złożonych aromatach – owoce cytrusowe, kwiaty akacji, miód, biała czekolada, brioszka, skórka chleba. Eleganckie, harmonijne i co mnie uderzyło – niesamowicie długi perlage. Nawet po półtorej godziny obecne były sznury delikatnych perełek pnących się ku powierzchni kieliszka.

Francja wyjechała z ciężką artylerią – Dom Szampański Krug Grande Cuvée. Numer 1 wśród producentów szampana, dziedzictwo wizjonera i artysty, który w 1840 r. postanowił rzucić wszystko i produkować szampany o najwyższej jakości. Tak powstał Champagne No. 1, czyli dziś Grande Cuvée. Wino, które całkowicie powaliło mnie z nóg. Wstyd przyznać, ale dopiero teraz zrozumiałam dlaczego świat szaleje na punkcie szampanów. Jestem skłonna nawet zrozumieć ich cenę. Szampan złożony ze 183 win bazowych, którego smak ciężko określić, dawał bowiem doznanie radości, zachwytu, perfekcji. Jeśli ktoś zapyta mnie kiedyś co to jest perfekcja – odsyłam do Domu Szampańskiego Krug. Perlage drobniutki, w ustach niesamowicie delikatny. W nosie cała piekarnia, świeżutkie cytrusy, truskawki, słodka śmietana, masełko, marcepan, piernik. Julien Pepin Lehalleur – przedstawiciel Krug – powiedział, że producentom nie chodzi o to, żeby wino miało określony smak, ale żeby dawało doznania, odczucie „wow” na możliwie najwyższym poziome – co zdecydowanie im się udało.

Runda 2. Burgundia: Mazis-Chambertin Grand Cru Cuvée Madeleine Collignon 2012, Domaine des Hospices de Beaune. Wino, które nie jest dostępne w regularnej sprzedaży. Właściciel winnicy, szpital Hospices de Beaune sprzedaje je tylko na aukcji w trzecią niedzielę listopada, a dochód przeznacza na utrzymanie szpitala. Winnica to 1,74 hektary w Côtes de Nuits. Moja pierwsza myśl po zakręceniu kieliszka – dziwne. Nie mam doświadczenia z burgundami, może dlatego, ale nos był bardzo intrygujący. Poza owocami, aromatami balsamicznymi, rzucały się „w nos” zapach surowego mięsa, tatara, krwi. Po czasie wyszły aromaty trzeciorzędowe – skóra, tytoń, kawa. Niezwykle złożone, interesujące, intrygujące. Chciało się do niego wracać w trakcie przebiegu degustacji.

Odpowiedzią strony włoskiej było Gaja Sorì San Lorenzo 2011, które omówiła córka Angelo Gaja – Gaia Gaja. Wspólnym mianownikiem obu win był koncept pojedynczych cru. Sorì w dialekcie piemonckim oznacza sole, czyli słońce. Winnica bowiem znajduje się w najwyższej części wzgórza, z południową ekspozycja i maksymalną dawką światła słonecznego. Bliskość rzeki Tanaro wpływa na mikroklimat – zimy nie są tu nigdy bardzo ostre, a lato zbyt upalne. Bogata zawartość wapienia w glebie powoduje, że skórka winogron jest grubsza niż standardowo w Nebbiolo, a wino przechodzi dłuższą macerację. Wszystkie te czynniki składają się na potężne wino o aromatach ściółki leśnej, trufli, grafitu, mentolu, lukrecji. Wydawało mi się trochę jeszcze nieułożone, ja to nazywam “niegrzeczne”, potrzebuje czasu, aby w pełni ujawnić swoją wielkość.

Ostatnie starcie. Francja: Château Cheval Blanc 2005, Saint-Emilion, 1er Grand Cru Classé. Robert Parker – 100, Wina Spectator 97, Jancis Robinson 19. Jakakolwiek moja opinia wydaje się zbędna. Dodam tylko, że mieszkając we Włoszech bardzo tęskniłam za winami z Bordeaux, a lepszego spotkania po czasie rozłąki nie mogłam sobie wyśnić.

I Włochy: Dyrektor i winemaker Tenuta dell’Ornellaia, Alex Heinz przedstawił wino szczególnie bliskie mojemu sercu – Masseto 2006. Najlepsza włoska ekspresja merlot. Złożoność, elegancja, persystencja, równowaga, moc – to słowa, które w skrócie oddają charakter Masseto. Robert Parker 99, Wine Spectator 98.

Organizacja, dobór win, zaproszeni prelegenci – przedstawiciele producentów, którzy kolejno omawiali swoje wina – wszystko odbyło się na najwyższym poziomie. Nie mogło zresztą być inaczej, prezentując tak fenomenalne wina. Serdecznie dziękuję organizatorom za zaproszenie mnie.

Jeśli kończąc miałabym wybrać zwycięzcę byłby to Krug Grande Cuvée oraz Masseto. Podsumowując konflikt Francja-Włochy pozostaje nierozwiązany, ale to lepiej dla nas – miłośników wina – oznacza to bowiem więcej degustacji mistrzowskich win z obu krajów.

Natalia Palmowska