Nadeszły najdłuższe dni w roku, Noc Świętojańska, lato w pełni, w końcu doczekaliśmy się słońca. Jaki więc mógł być temat kolejnej już, Tajemniczej Degustacji? Naturalnie wianki i wino!
Czekało nas nie lada wyzwanie, bo kto pamięta jeszcze, jak się je plotło w dzieciństwie? Na szczęście wystarczyło parę lekcji z YouTubem, spacer z sekatorem po ogrodzie, trochę przekleństw i … problem rozwiązany: powstały trzy piękne, bogato przybrane wianki.
Tym razem na degustację zaprosiliśmy do industrialnych wnętrz Coffee Cargo na Zabłociu – palarni kawy i kawiarni. Zapach mielonych ziaren unosił się w okolicy, pobudzając zmysły. Potem było już tylko lepiej: niezastąpiony Krakowski Makaroniarz dopieścił nasze kubki smakowe, a odpowiednie wina do kolacji dobrała Monika Bielka-Vescovi, prezes Szkoły Sommelierów.
Goście jak zwykle dopisali, stawili się tłumnie i do tego w wyśmienitych nastrojach. Po krótkiej wycieczce po palarni i opowieści o historii miejsca, ochoczo zasiedli do umajonego polnymi kwiatami stołu. Krakowski Makaroniarz znów przeszedł samego siebie. Za każdym razem zaskakuje mnie, jak z kilku podstawowych produktów potrafi stworzyć wyjątkowe dania. Nasze podniebienia rozkoszowały się m.in. proziakami z pastą z bobu, pastą genovese z fasolką szparagową, czy pieczenią ze schabu w sosie z Vin Santo. Wydaje się proste, a przygotowywane u siebie jakoś tak pyszne się nie udaje.
Oczywiście kolacja nie byłaby tym samym bez wina! Monika wybrała dla nas reprezentację niemal z całego świata od importera Willa Win. Sycylia – Corte Ferro Zibibbo 2014, czyli nic innego jak aromatyczny muskat aleksandryjski, RPA – David Nieuwoudt Ghost Corner Semillon 2013 fermentowane we francuskim dębie, różowa Hiszpania – Señorío de Otazu Rosado 2013 pachnąca truskawkami i malinami, czerwone USA – Cartlidge & Browne Pinot Noir 2012 z aromatami wiśni, rabarbaru i oregano oraz wino, które wzbudziło zachwyt gości czyli Cesari Amarone Della Valpolicella Classico 2010 – skoncentrowane, złożone, z pięknie zbalansowanym alkoholem. I to właśnie Amarone w parze z aristą di maiale, głosem uczestników zostało zwycięzcą konkursu na najlepsze połączenie wina z potrawą.
Na deser coś dla fanów ekstremalnych doznań – domowa granita z kwiatów dzikiego bzu z egzotycznym twistem w postaci.. kolumbijskiej mrówki. Prawdę powiedziawszy nie odważyłam się spróbować, ale biesiadnicy przyznali, że była chrupka i całkiem przyjemna w smaku…
Na tym zakończę, bo na samo wspomnienie przechodzą mnie dreszcze. Dodam tylko, że zamiast owada niezauważenie pozwoliłam sobie na drugi kieliszek Cederberg Bukettraube podanego do granity. Ja jednak pozostanę przy winie 🙂
Autorka tekstu: Natalia Palmowska – studentka studiów podyplomowych Collegium Civitas „Wiedza o winie. Media, rynek, kultura…”