Z życia skromnej winnej ogrodniczki, a przyszłej wielkiej producentki wina

Zdecydowanie z przymrużeniem oka

taczkiwinnica

Pani Helena zasadziła Winnicę. Nie z tych imponujących, bezkresnych winnic, zaledwie kilkadziesiąt sadzonek, ale Pani Helena jest dumna. Długo przekładała tą decyzję aż w końcu Mąż podjął ją za nią. Mąż z reguły rzuca pomysły, otumania Panią Helenę, a potem zostawia z ich realizacją, wiedząc, że Pani Helena jak się za coś weźmie, to nie odpuści. I stało się. Siedzi więc teraz i kopie w ukochanych grządkach. Ona, wytwór Metropolii. Winnica to nie była miłość od pierwszego wejrzenia, ale Mąż też nie był. A teraz proszę, trwały związek (na chwilę obecną) od lat wielu, tak wielu, że już dawno pogubili obrączki, Pani Helena nawet dwa razy, a przeoczanie rocznicy ślubu to niemalże tradycja. Czy z Winnicą też stworzę pasjonujący i nierozerwalny związek – zastanawia się Pani Helena.

Przygląda się więc zielonym, młodym listkom, które nie wiedzą jeszcze co to mączniak rzekomy czy prawdziwy. Łodygi ufnie pną się do góry, wiotkie, zgrabne, piękne, dostojne. Pani Helena w swojej Winnicy stawia na odmiany białe. Zasadziła trochę Solarisa i Johannitera. Kręciła trochę nosem lecz ostatecznie dorzuciła czerwonego Regenta. Z czasem dosadzi inne białe mieszańce, choć marzy jej się Riesling. Wie jednak, że żyje w chłodnym klimacie, w którym wiosenne i jesienne przymrozki mogą unicestwić jej roślinki. Bezpieczniej sadzić hybrydy.

winnica

Pani Helena, będąca również Matką Licznym Dzieciom, często porównuje swoje roślinki do swoich Dzieci, choć zgodnie z Mężem twierdzą, że to miano nie bardzo pasuje do ich Potomstwa. Zazwyczaj rozwydrzone, roszczeniowe i wiecznie głodne, przegrywają z winoroślą, mało wymagającą i samodzielną. Jest deszcz, świetnie, nie ma, nie szkodzi, myśli roślinka i szuka sprytnie wody. Żyjąc od kilku lat na terenie objętym nieprzerwalnym konfliktem, Pani Helena szuka wytchnienia wśród swoich roślinek. Zawsze ją zastanawia, jak to się dzieje, że gdy znika w grządkach, Dzieci wydają się milsze. Żeby nie było, Pani Helena szaleje za swoim Potomstwem, ale zdrowego rozsądku bynajmniej jej nie pozbawiły. Teraz kopie ze swoim Pierworodnym. Wymęczył w prezencie urodzinowym bilety na wymarzony koncert ukochanej Gwiazdy. Pani Helena nie przewidziała jednak, że przez zaledwie pół roku Pierworodny spektakularnie dorośnie i błyskawicznie zmienią mu się gusta muzyczne. Na dwa tygodnie przed koncertem oświadczył, że absolutnie, nie pójdzie kibicować Gwieździe. Bilety w porażającej cenie nie robiły na nim wrażenia. Pani Helena zgrzytnęła zębami, strzeliła piorunami i zagoniła Pierworodnego do Winnicy. Odpracował jakieś 16 zł i oznajmił, że więcej nie da rady. Owszem odda pieniądze za stracone bilety, ale za kilka lat jak już zasili szeregi corps de balet, którejś z zacniejszych scen światowych. I tyle go widziała. Czy powinnam naliczać mu odsetki – przemknęło jej jeszcze przez głowę i ponownie zanurzyła się w roślinkach.

Pani Helena poza stałymi zgrzytami ze swoimi Dziećmi jest również zwaśniona z nadmiarem kilogramów. Bo Pani Helena uwielbia jeść i obowiązkowo pić wino. Jak twierdzi to nieliczne przyjemności, jakie jej w życiu zostały. Mąż Pani Heleny gotuje pysznie ale rzadko. Kiedy w pracy poszaleje z homarami i halibutami, upiecze chleb i ukręci lody waniliowe, to w domu, chyba dla równowagi, podaje ziemniaki z maślanką. Zmuszona, włóczy się po knajpach i szuka wrażeń smakowych. Często towarzyszy jej wiernie Pierworodny, który choć jeszcze nie pije, to przynajmniej potrafi docenić wszelakie kulinarne ciekawostki. Czasami w napadzie czułości Mąż zrobi dla Pani Heleny ulubionego renifera. I kiedy pałaszuje miękkie, niemalże aksamitne mięso rena, zastanawia się, jakie wino do niego pasuje. Pochłania kilogram tych pyszności, swoją porcję a czasem Męża, jeśli uda jej się odwrócić jego uwagę od talerza. I tak Pani Helena, kopiąc zaciekle w grządkach, liczy na utratę kilku kilogramów. Nie rozumie, jak można w zamkniętym pomieszczeniu przebierać nóżkami na taśmie udając, że się biegnie, i wgapiać się w ścianę. Przecież jak tylko podniesie głowę znad roślinek, to oczy jej błyszczą z zachwytu. Góry, zielone lasy, pachnące łąki, przestrzenie, cisza, sarna… Sarna czujnie przygląda się winnej ogrodniczce. Pani Helena mierzy Sarnę morderczym wzrokiem. Wie, że to zwierzę jest zagrożeniem dla jej Winnicy. Czy Sarna pierwsza zje winnicę, czy ja zjem Sarnę – zastanawia się. Zwierzyna poddaje się i pomyka dalej do lasu. Pani Helena wraca do pracy i swoich myśli.

taczki

Solaris – biały mieszaniec międzygatunkowy, daje wino bardzo aromatyczne, łagodne, rześkie, z niską kwasowością; ze względu na dużą zawartość cukru znakomity do naturalnych win słodkich

Johanniter – biała odmiana niemieckiego pochodzenia, krzyżówka między innymi Rieslinga Chasselas Pinot gris; daje wino aromatyczne, o zapachu owoców, w tym cytrusów; jak najbardziej do leżakowania

Regent – szczep do wyrobu czerwonego wina o delikatnym owocowym aromacie m.in. owoców leśnych i ciemnej barwie, lżejszy ze względu na małą zawartość tanin

Riesling – biała szlachetna odmiana pochodząca z doliny Renu; wina wszechstronne o upajającej woni cytryny, ananasa, brzoskwini, śliwki ale też słodkich kwiatów; wysoka kwasowość; znakomity do starzenia

mieszaniec/hybryda – krzyżówka międzygatunkowa winorośli właściwej, czyli Vitis vinifera z odmianami innych gatunków, np.Vitis labrusca czy Vitis rupestris; duża odporność na choroby i warunki klimatyczne. Hybrydy z powodzeniem zadomowiają się w naszych warunkach.

mączniak rzekomy/mączniak prawdziwy – typowe choroby winorośli.

Autorka Tekstu: Tatiana Mucha